Na trzy dni przed wyjazdem… czas zacząć planować wyjazd na dobre. Przy okazji zaś popełnić wpis. Bo w sumie to plan w głowie już jest taki zgrubny, a chcę pokazać jak krok po kroku przebiega mój proces „planowania” wyjazdów.
Termin
Wzięcie jednego dnia urlopu mogę zorganizować na 2-3 dni przed, więc głównymi argumentami za terminem są brak planów na weekend oraz strona z prognozą pogody. To ostatnie przede wszystkim, rok temu tak nie zrobiłem i majówka poszła w diabły… przemokłem, przemarzłem i nie było fajnie.
Cel / Trasa
Tutaj powiem wprost – jadąc solo na rower jest prosto, wystarczy pomyśleć nad kierunkiem: góry / jeziora / lasy / morze i mając wybrany kierunek spoglądamy na … taką mapę jak ta:

Ze zdjęcia możecie odczytać gdzie da się łatwo dojechać z Łodzi pociągiem z rowerem. Zakładam że chcę w piątek rano być na miejscu… czyli mogę łatwo dojechać do Jeleniej, Wrocławia, Częstochowy [jura i przesiadki na KŚ], Katowic, Wisły/Zwardonia, Krakowa, Tarnowa. Z nich zaś musiałem wybrać jeden cel.
Teraz warto spojrzeć na mapę regionu gdzie się dojeżdża i pomyśleć czy wracam pociągiem czy robię dojazd koleją i powrót na kole. Opcje były dwie na tym etapie: brać rower MTB, dojechać do Krakowa, przejechać Jurę i wrócić z Częstochowy lub Radomska [ŁKA dojeżdża tam], albo Beskid Śląski i powrót na kole. Tutaj taka dygresja – Jelenia odpadła bo odcinek Łódź-Wrocław już kiedyś przejechałem.
Ale jak jechać?
Liczę na dystanse 100-150km dziennie, objeżdżając oczywiście całą aglomerację Śląską od wschodu. Czyli de facto trasa do 400km. Kluczowe jest tu pokonanie początku, gór jakoś, bo w płaskim terenie to już nie jest tak trudne.
Tak z grubsza, no to ten… bilety kupione na pociągi. Do zobaczenia po powrocie.